Start / Blog / Wiemy, co robimy dobrze, czyli nieznośne życie celebryty.
celebryta

Wiemy, co robimy dobrze, czyli nieznośne życie celebryty.

Wreszcie jest! Filmik promujący studio Kult powstał dzięki współpracy z ekipą Sorocki Studio i naszych zaprzyjaźnionych wcześniej i w trakcie kręcenia, krakowskich miejscówek.

Celebrytą być, czyli kiedy tatuator staje się na moment prawdziwą gwiazdą

W naszych głowach pomysł kiełkował już od dawna. Po wakacjach projekt zaczął nabierać rumieńców, a my tempa. Zaczęliśmy od opracowania wstępnego scenariusza. Miało być „śmieszno i straszno”, ale z przekazem. Chcieliśmy przede wszystkim, poza efektami specjalnymi i spektakularnymi wybuchami, zaznaczyć, że TATUATOR TO ZAWÓD. Zawód, który wymaga wiedzy, umiejętności i doświadczenia. Godzin spędzonych na rysowaniu, projektowaniu i analizowaniu budowy ciała, litrów przelanego tuszu, krwi i łez. A poważnie, po prostu TATUOWANIE TO SZTUKA. Już dawno wyszliśmy z piwnic i garaży, tatuujemy nowoczesnym sprzętem, projektujemy autorskie dziary, nie używamy Photo Shop’a, nie idziemy na skróty.

celebryta

Adrian Wietecha

celebryta

Magda Terra

Patryk Patol

Wiemy, co robimy dobrze

Tak, drugim etapem było hasło reklamowe, oczywiście wiedzieliśmy, co chcemy powiedzieć, ale na dojście do konsensusu; jak to chcemy powiedzieć- potrzebowaliśmy chwili. Dłuuuższej chwili. Ważnym punktem zwrotnym okazała się obsada, wszak w Kulcie same „gwiazdy” a role mieliśmy tylko cztery. Metodą kontrastu udało się wybrać flegmatyczną kelnerkę, ognistego kucharza, tenisistę od siedmiu boleści oraz fryzjera mordercę.

Mieliśmy mega przyjemność pracować z ekipą SOROCKI: Kamilem, Matyldą, Szymonem, Pawłem i Sebastianem. Młodzi, zdolni, punktualni i z poczuciem humoru- do samego końca, a skończyliśmy mega późno.

Szymon i Kamil z SOROCKI Studio

Nieznośne życie celebryty

Przez 16 godzin z hakiem zasuwaliśmy po Krakowie z vanem pełnym sprzętu i naszymi aktorami.

Poranek spędziliśmy w studiu w Jubilacie, walcząc z toną sprzętu i naszą zabytkową windą cargo.Dzięki uprzejmości Klubu Sportowego Olsza zlało nas do ostatniej nitki na kortach tenisowych.

Daliśmy się ogolić i „stapirować” w zakładzie fryzjerskim ZOSIA, jednym z najstarszych tego typu salonów w Krakowie. Na koniec dnia wylądowaliśmy w gościnnych progach Maxa Gotowanko Bazaar Bistro, by wzniecić mały pożar w restauracyjnej kuchni.

Skończyliśmy późną nocą, efekty zobaczycie sami TUTAJ.  Podobało nam się i chyba na tym nie koniec. Bądźcie z nami!

 

Arczi

Patryk Patol